Zawsze byłam żywiołowa i chętna do zajęć ruchowych

Mam 65 lat, jestem zdrowa, sprawna i energiczna. Mieszkam sama i chcę być niezależna od innych tak długo, jak to tylko możliwe.

Od zawsze byłam żywiołowa i chętna do zajęć ruchowych. Przed czasem pandemii korzystałam z oferty Pszczyńskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Uczestniczyłam w gimnastyce oraz jodze, korzystałam z zajęć na pływalni. Ponadto ćwiczyłam w klubie fitness – wybierałam stretching, pilates lub ćwiczenia ukierunkowane na wzmacnianie partii mięśniowych brzucha, pośladków i ud. Chodziłam na spacery, jeździłam na wycieczki rowerowe. To był mój styl życia.

Wszystko skończyło się 14 marca, gdy nadszedł czas epidemii. Posłusznie poddałam się izolacji. Z nudów zaczęłam dogadzać podniebieniu. Po kilku dniach stwierdziłam, że jest mi wygodnie. Czas płynął leniwie i czułam się świetnie. Ale już po kilkunastu dniach zauważyłam, że przybyło mi kilogramów! Kobieca próżność i chęć podobania się sprawiły, że szybko się opamiętałam.

Zaczęłam od spacerów (pożyczałam nawet psiaka od córki!) i jazdy na rowerze (kilkunastominutowe przejażdżki po okolicy). Mieszkam na wsi, więc bezkonfliktowo łączyłam dbałość o siebie z przestrzeganiem obowiązujących przepisów. Podjęłam również próbę codziennych ćwiczeń w mieszkaniu. Jednak szło mi dość słabo, ćwiczyłam byle jak lub odpuszczałam ćwiczenia danego dnia.

Na szczęście COVID-19 też nieco odpuścił i mogłam wyjechać na wakacje. Wybierałam się na długie spacery, wędrówki po górach, pływałam. Po powrocie konsekwentnie realizuję wszystkie wypracowane formy aktywności – rodzinne wycieczki w góry, wypady rowerowe, spacery wśród pszczyńskich atrakcji turystycznych, po których oprowadzam odwiedzających mnie znajomych.

Ostatnio korzystam też z oferty klubu fitness – trzy wizyty w tygodniu po półtorej godziny. Wykonuję kompleksowe, intensywne ćwiczenia wszystkich części ciała. Po treningach potrzebuję kilku godzin na odpoczynek, ale jestem z siebie zadowolona i dumna, że odzyskuję formę i figurę. NIE DAM SIĘ! Za bardzo kocham siebie i życie, by pozwolić na zaniedbanie, wycofywanie się z relacji i rezygnowanie z możliwości, jakie niesie zdrowe i szczęśliwe życie. Oczywiście, wiek może być ograniczeniem, ale nie mam na niego wpływu. Natomiast mam wpływ na swoją sprawność oraz swoje samopoczucie. Nie chcę, zasłaniając się wiekiem, gnuśnieć i coraz bardziej poddawać się przypadłościom, które są konsekwencją lenistwa i wygodnictwa. Walczmy o dobrostan ciała, umysłu i ducha!

Teresa Wolska, 65 lat, Jankowice