Zatroszczmy się o starość

Rozmowa z Andrzejem Supronem

Powiedział pan w jednym z wywiadów, że starość w Polsce bywa niegodna i że trzeba się starać, żeby to zmienić. Co oznacza „niegodna starość” i jak możemy ją zmienić?

Mówiąc o niegodnej starości, miałem na myśli sytuację, w której człowiek nie jest w stanie sam sobie w różnych sytuacjach poradzić. Z niegodną starością mamy do czynienia wtedy, gdy zostaje ona pozbawiona pewnych elementów, które normalnie towarzyszą życiu człowieka, tak- że w starszym wieku. Chodzi mi o regularne spotkania z rówieśnikami, oddawanie się swoim pasjom i zainteresowaniom itp. Jeśli tego nie ma, a w zamian jedyne, co zajmuje starszego człowieka, to myśli o tym, kiedy go przestanie boleć, to jest to niegodna starość.

Czy aktywność fizyczna może być sposobem przeciwdziałania takiej starości?

Absolutnie tak. Aktywność fizyczna sprawia, że, po pierwsze, człowiek ma pasję, cel w życiu, a przy okazji poprawia kondycję i zwiększa swoją mobilność. Regularny wysiłek poprawia nie tylko wydolność organizmu, lecz także zasięg ruchu, kondycję, ogólnie rzecz biorąc – pozytywnie wpływa na zdrowie. Człowiek zdrowszy po prostu mniej cierpi.

Czy zauważa pan rówieśników ćwiczących np. w fitness klubach?

Tak, widuję starsze osoby i to jest bardzo pocieszające. Wprawdzie chodzenie do klubu wymaga pewnych nakładów finansowych – nie mówię tu o wynajmowaniu trenera personalnego, ale trzeba chociażby wykupić karnet – jednak warto polecać seniorom także tego rodzaju aktywność.

A co z barierami psychicznymi, które trudno pokonać?

To może stanowić problem. Ja zawsze mówię, że starość przejawia się tym, że czegoś się nie chce. Z drugiej strony każdy wiek ma swoje zalety – seniorzy są bardzo świadomi tego, co muszą w sobie zmienić, co poprawić, tylko nie zawsze wiedzą jak, nie wiedzą gdzie, nie wiedzą z kim. Dlatego mówię: wystarczy prosta forma ruchu, chodzenie, bieganie, nordic walking czy gimnastyka. Teraz tworzy się w parkach miejsca z urządzeniami do ćwiczeń na świeżym powietrzu. Widzę, że starsi ludzie tam przychodzą, próbują się ruszać, i to jest godne pochwały, trzeba to popierać i zaszczepiać w społeczeństwie świadomość, że człowiek starszy też może ćwiczyć.

Czy równie istotne jest przebywanie wśród właściwych ludzi, szukanie odpowiedniego towarzystwa?

Jest takie stare przysłowie: „Z kim się zadajesz, takim się stajesz”. Dlatego najlepiej zadawać się z młodymi, bo oni dodają energii. „Z młodymi pracujesz, młodo się czujesz. Ze starymi pracujesz, staro się czujesz”. To tylko przypowiastka, ale coś w tym jest. Koniecznie trzeba szukać pozytywnych elementów w życiu, nie dołować się. Ja zawsze za przykład daję typowego staruszka Amerykanina. Jeśli go spytać: „How are you?”, to on, choćby kaszląc, odpowie: „Thanks, fine”.

Czyli nawet kiedy kaszle, mówi, że wszystko jest w porządku?

Tak, mówi, że świetnie się czuje, pozytywnie podchodzi do życia, a u nas to tylko: „Daj spokój, pora umierać”. Nastawienie ludzi też trzeba więc zmieniać – żeby przeć do przodu, żeby być pozytywnie nakręconym, a nie tylko ciągle narzekać. Oczywiście to narzekanie nie wynika z niczego – czasem faktycznie, np. w mniejszych miejscowo- ściach, nie ma gdzie pójść poćwiczyć, nie ma co robić. Pamiętam, jak przed laty jeździłem na zawody do Finlandii. Tam w sobotę wieczorami sami starsi ludzie się bawili. Ale tańczyli, ale było wesoło! Naprawdę miło było popatrzeć.

Pana życie po sześćdziesiątce zmieniło się w jakiś sposób?

Powiem szczerze, że gdyby nie lusterko i świadomość, że ciało jednak się zmienia, to ja bym nie wiedział, ile mam lat. Psychofizycznie czuję się po prostu świetnie. Niedawno brałem udział w programie „Celebrity Splash” i wykonywałem w nim ewolucje, których uczestnicy o połowę młodsi ode mnie nie są w stanie zrobić. To mi uświadamia, że w dalszym ciągu jestem bardzo aktywny. Wiadomo, czasami boli to i tamto, ale generalnie staram się być pozytywnie nastawiony i aktywny ruchowo. Cały czas gram w tenisa, czasem pokopię piłkę z synem, pojeżdżę na nartach.

Jak pan się motywuje po wielu latach regularnego trenowania?

We mnie jest duch wojownika, który ciągle musi rywalizować. Jak gram w tenisa, to nie mogę grać do ściany. Kiedyś kolega zaprosił mnie, żebyśmy poodbijali. Pytam go: „Ale jak to »poodbijali«? Nie na punkty? No musimy na punkty!”. Rywalizacja bardzo mnie nakręca.

Ludzie ciągle pana pytają o wspomnienia z olimpiad, o historie z pańskiej kariery zawodniczej?

Tak, a jak nawet nie pytają, to i tak opowiadam (śmiech).

O co najczęściej pytają?

Zwykle: „Co pan czuł, jaką miał pan tę trudną walkę?”, „Jaki medal dla pana jest najważniejszy?”, „Jak pan zaczął zapasy?”. Ciekawi ich to, w jaki sposób zabrałem się za tę dyscyplinę i co robiłem, by zostać najlepszym na świecie. Często również biorę udział w spotkaniach z dzieciakami. Mówię im wtedy, że też mam małego syna, że uwielbiam dzieciaki, żartuję sobie z nimi, pokazuję im chwyty. Dla żartu wytykam im brak sprawności, pokazuję, jak prawidłowo powinno się robić przewrót do przodu.

No właśnie, czy dzisiaj 12-, 14-latowie są mniej sprawni niż niektórzy 60-latkowie?

Absolutnie! Za parę lat będziemy mieli chore społeczeństwo, niestety. Młodzież ucieka w wirtualny świat, zupełnie nie myśli o kulturze fizycznej, o zdrowiu. Liczą się tylko przyjemności, i to jest zatrważające. W tej chwili prowadzę program ministerialny „Mały Mistrz – Zapasy w każdej szkole”. Ktoś mógłby zapytać: „Dlaczego akurat zapasy?”. Otóż dlatego, że zapasy są najlepszą dyscypliną ogólnorozwojową dla młodego człowieka, a do tego wzmacniają psychofizycznie. Ze względu na specyfikę dyscypliny i podział na kategorie wagowe młody chłopak, który wcześniej uchodził za grubaska, nagle, gdy trafi do szkolnej drużyny i wygra zawody, może stać się szkolnym herosem. To wszystko powoduje, że dziecko inaczej patrzy na życie. A gry – co mogą zaproponować? Co najwyżej strzelanie, bicie, skakanie, cuda na kiju.

Swego czasu brałem udział w programie, podczas którego przeprowadzona została sonda. Pytanie brzmiało: „Czy wychowanie fizyczne powinno być obowiązkowe w szkołach?”. Proszę sobie wyobrazić, że 24% respondentów odpowiedziało, że nie powinno! Wierzyć się nie chce, jaka niska jest świadomość ludzi na temat kultury fizycznej. Przecież wszystko, co robimy – to, że chodzimy, że się ruszamy, że siedzimy w tej chwili i rozmawiamy ze sobą – jest wynikiem odpowiedniej kultury fizycznej. My nie jesteśmy niczym innym jak kłębkiem kości i skóry, z ogromną ilością płynów w środku. Gdyby nie sprawność fizyczna, bylibyśmy chorymi ludźmi. Tymczasem rodzice świadomie odciągają dzieci od sportu, wypisują im zwolnienia, karmią chipsami, frytkami. To jest zatrważające! Tak sobie myślę, czy nie należałoby zacząć prowadzić szkoleń dla rodziców, bo w przeciwnym razie za parę lat będziemy mieli chore społeczeństwo.

Można powiedzieć, że to też jest troska o starość, bo jeśli ludzie nie będą się ruszać, to tej starości po prostu nie dożyją, a jeśli jej dożyją, to ona będzie starością…

…koszmarną. Obecnie martwimy się o starszych, ale zacznijmy troszczyć się o młodszych, bo jeśli nic nie zrobimy, to ich starość będzie nieciekawa. To będzie starość na kroplówkach.


Sylwetka:

• Andrzej Supron – urodził się w 1952 r. w Warszawie. Najwybitniejszy polski zapaśnik. Startował w stylu klasycznym w trzech kategoriach wagowych: lekkiej, półśredniej i średniej. Trzykrotny olimpijczyk. Srebrny medalista z Moskwy. Wielokrotny medalista mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Złote medale przywoził z San Diego (1979), Ludwigshafen (1975) i Warny (1982). Mistrzem Polski zostawał 13 razy. Absolwent Technikum Górniczego w Dąbrowie Górniczej. Jeszcze w trakcie kariery zawodniczej rozpoczął pracę trenerską, prowadził m.in. kadrę Stanów Zjednoczonych. Od 1986 r. sędzia zawodowy. Działacz sportowy, członek zarządu PKOl. Żonaty z Grażyną, ma dwoje dzieci.