Trzeba strzec się lenistwa

Rozmowa z Marią Laskowską-Szcześniak, geriatrą

Dr Maria Laskowska-Szcześniak, fot. Małgorzata Genca/POLSKA PRESS

Mówimy potocznie, że niektórzy starzeją się dobrze, a inni starzeją się źle. Co może powiedzieć na ten temat geriatra, przykładając swoje szkiełko i oko?

Już Sokrates mówił: „Z godnością oczekuj starości”, a także: „Nigdy nie zestarzeje się serce, które kocha”. Ludzie przebywający w środowisku sobie życzliwym, otoczeni rodziną, jeżeli żyją do późnych lat, czują się szczęśliwi. Człowiek chce być komuś potrzebny, chce kochać i być kochany. Teraz panuje trend życia w pojedynkę, mamy ponadto wiele rozwodów. Życie w rozbitych rodzinach niejednokrotnie negatywnie wpływa na samopoczucie, zwiększa ryzyko izolacji, osamotnienia. Niektórzy wycofują się z relacji z innymi osobami, bo np. poczuli się zranieni. A jeżeli człowiekowi brakuje wsparcia drugiej osoby, nie ma do kogo zwrócić się o pomoc, gdy jest w potrzebie, czuje się samotny. Osamotnienie prowadzi do stanów depresji. Konsekwencją jest spadek aktywności psychicznej i fizycznej, utrata zdolności do aktywności życiowej. Wycofywanie się z życia społecznego przyspiesza starzenie się i niedołężnienie. Człowiek coraz gorzej radzi sobie w codziennym życiu.

Niektórzy preferują ciszę, spokój i wolą samotność. To zależy od osobowości człowieka. Na starość jednak, kiedy coraz bardziej ubywa sił, pragnie się mieć kogoś bliskiego. Bywa też tak, że mimo przebywania w środowisku bliskiej rodziny, zajętej własnymi sprawami, człowiek stary czuje się dla niej zawadą, przeżywa osamotnienie. Z natury człowiek jest jednak istotą stadną i lubi przebywać w większej grupie społecznej.

Czy istnieje zależność między stylem życia, dbałością o własne ciało a późniejszy stanem zdrowia?

Ruch, uprawianie sportu, taniec, różne inne metody aktywności fizycznej poprawiają naszą sprawność, gibkość, zdolność utrzymywania równowagi, co sprawia, że lepiej się poruszamy, korzystniej wyglądamy, a także lepiej radzimy sobie w życiu. Poprawia się nasza samoocena, poczucie własnej wartości i w konsekwencji – czerpiemy więcej radości z życia. Człowiek z wiekiem jednak zmienia swój wygląd, sposób poruszania się. Nie czuje się już taki piękny i wolałby się czasami wręcz skryć. Niekorzystnie na naszą kondycję wpływają choroby. Najbardziej przykre są zespoły geriatryczne, objawiające się w postaci pogarszającej się sprawności ruchowej, intelektualnej, narządowej. Mogą to być: niewydolność krążenia, stany po udarach mózgu, artroza stawów, osłabienie siły mięśniowej, zawroty głowy, zaburzenia pamięci itp.

Dla wielu ludzi, którym choroba odebrała sprawność, ważne stają się nowoczesne technologie. Z jednej strony mamy więc osoby starsze, które odrzucają wszystko, co nowe, są poirytowane zmianami, nie lubią ich, a z drugiej – ludzi zafascynowanych nowościami, które przynosi świat. Czy ciekawość i otwartość na zmiany wpływa na to, jak się starzejemy?

Rozwój cywilizacji, techniki był dla nas do pewnego momentu bardzo korzystny, poprawiał warunki życia. Niestety od pewnego czasu zaczął nam szkodzić, bo wszystkie ułatwienia oferowane przez nowoczesne technologie ograniczają nasz wysiłek. Zamykamy się w domu, w samochodzie. Słabną mięśnie, kości, mniejsza jest wydolność narządów, płycej oddychamy – oczywiście jeżeli nie uprawiamy sportu w wersji choćby rekreacyjnej. Dawniej człowiek był zmuszony do wysiłku, ruch w zasadzie ratował życie. Ludzie musieli zdobywać żywność, uciekać przed niebezpieczeństwami, ciągle przemieszczać się i budować nowe schronienia. To wszystko sprawiało, że człowiek wzmacniał się, rósł w siłę. Co prawda przeżywały tylko najsilniejsze jednostki, ale te zdrowe i silne geny przekazywano następnym pokoleniom.

Dziś musimy dbać o kondycję, by nie osłabnąć. To niezbędne! Od wielu lat prowadzone są różne akcje informacyjne promujące aktywność fizyczną, różne metody dbania o zdrowie. W latach 80. powstała Karta Ottawska, swoista konstytucja promocji zdrowia, ale ciągłe przemiany polityczno-społeczne sprawiały, że temat stale odsuwano. Przełomowy okazał się dopiero rok 2012, rok aktywizacji seniorów. Wtedy problem ludzi starych, ich sprawności i dobrostanu zaczęto nagłaśniać. Odbywały się liczne akcje społeczne, powstawały odpowiednie programy poprawy sprawności fizycznej i intelektualnej w domach kultury, punkty rehabilitacji dla osób starszych. Wzmocniły swoją działalność także uniwersytety trzeciego wieku, które są prawdziwym błogosławieństwem dla seniorów w Polsce i na całym świecie.

Zajęcia prowadzone przez uniwersytety trzeciego wieku umożliwiają seniorom prowadzenie aktywnego trybu życia.

Jeszcze ponad dekadę temu uniwersytety trzeciego wieku działały jedynie przy prestiżowych uczelniach wyższych, a dzisiaj nie ma w Polsce powiatu bez UTW.

Poczytuję sobie za wielki zaszczyt, że specjalizację z geriatrii robiłam u pani profesor Haliny Szwarc, prekursorki tego ruchu w Polsce. Jej ambicje usprawniania społeczeństwa, zmieniania oblicza starości i stereotypu starego człowieka stały mi się bliskie dzięki naszej współpracy.

Jaką rolę w promowaniu aktywnej starości może odgrywać rodzina?

Ogromną! Chęć do ruchu, do podejmowania wysiłku należy wpajać każdemu od dziecka, a właściwie już od momentu, kiedy kobieta nosi dzieciątko pod sercem. Matka od pierwszych chwil musi dbać o swoje zdrowie, kondycję fizyczną i otaczać maleństwo miłością. Potem, w miarę rozwoju dziecka, musi przyzwyczajać je do ruchu, do zabaw, gier – początkowo z rodzicami, z rodzeństwem, później na podwórku z rówieśnikami. Kolejnym etapem powinna być szkoła promująca ruch.

Niewątpliwie warto mieć sportowego idola. W mojej rodzinie fascynowano się sportem, szczególnie podobały się nam siatkówka, koszykówka, gry zespołowe, ale również lekkoatletyka. Sukces sportowca to dobry sygnał dla młodego człowieka, że warto być systematycznym w ćwiczeniach, bo regularna praca prowadzi do zwycięstwa. Sportowcy, olimpijczycy, medaliści powinni mieć więcej kontaktu z młodzieżą, opowiadać o swojej pracy i jej zaletach, o radości, jaką mają z tego, co zdobywają, i o satysfakcji ze swojego wyglądu, swojej sprawności, kondycji fizycznej i psychicznej.

Przesiadywanie przed smartfonami, komputerami tylko pozornie wypełnia życie. Tak naprawdę oddala młodych ludzi od życia w grupie, od aktywności na rzecz drugiego człowieka. Tymczasem trzeba się dzielić dobrem z innymi, spotykać się, rozmawiać. Czytanie książki jest czymś o wiele bardziej rozwijającym niż obejrzenie filmu na tablecie. Młodzieży, także swoim wnukom, zalecam czytanie książek, bo słowo pisane pozostaje dłużej w pamięci niż takie, które przemknie szybko w telewizji czy w smartfonie.

W książce „Uwarunkowania pomyślnego starzenia” napisała pani, że na pomyślne starzenie trzeba pracować całe życie.

A jednak na każdym etapie życia popełniamy podobne błędy. Nadopiekuńcze dbanie o dzieci nie jest dla nich korzystne. Od dzieci trzeba wymagać, trzeba je stymulować do pracy, do systematycznego wysiłku. Jest przecież dużo możliwości – gry, zabawy, narty, pływanie, biegi, jazda na rowerze, na rolkach. Ale nie wszyscy są chętni, by z tego korzystać. Myślę, że to zadanie dla rodziców, rodziny, czasem kolegów, by zachęcić do uprawiania jakiegoś sportu rekreacyjnego, poprawiającego kondycję, ale też wpływającego na rozwój intelektualny – bo przecież niektóre sporty wymagają wiedzy i jej poszerzania. Trzeba strzec się lenistwa!

Pandemia mocno popsuła wszystkim szyki. Wiele osób wcześniej było aktywnych, słuchacze UTW korzystali z pływalni, gimnastyki, spacerów grupowych, nordic walkingu, ćwiczeń tai chi. Wszystko to wpływa pozytywnie na kondycję, płynność ruchu, stabilność postawy, utrzymanie równowagi, a także poprawia stan psychiczny. I nagle to się urwało.

Sama to odczułam, mimo że jestem lekarzem i pozostaję aktywna. Dużą część mojej aktywności zawodowej stanowią wizyty domowe u pacjentów. To bardzo cenne doświadczenie, kiedy widzi się, w jakich warunkach żyje pacjent, na kogo może liczyć, jaką ma opiekę. Geriatra patrzy całościowo na pacjenta, szerzej niż na przykład kardiolog czy nefrolog, skupiający się na danym zagadnieniu. Jeżeli widzimy pacjenta w jego środowisku, możemy mu więcej pomóc, doradzić zależnie od jego możliwości i potrzeb. Możemy zachęcić do ruchu, zaproponować skuteczny zestaw ćwiczeń adekwatny do stopnia niesprawności, zasugerować zmiany celem likwidacji barier architektonicznych w domu. Wizyta domowa to możliwość połączenia diagnostyki medycznej z psychologiczną.

Niestety mamy w Polsce niewielu geriatrów, którzy przyglądają się pacjentom w tak holistyczny sposób.

Pacjenci niejednokrotnie pokazują mi osobne zestawy lekarstw: od kardiologa, od neurologa, od psychiatry. Często są to te same leki, tylko inaczej się nazywają. Pacjenci dublują je, zdarza się też, że stosują leki, które wzajemnie się niwelują albo potęgują swoje działanie. Wątroba i nerki w późnym wieku nie są już tak wydolne w zakresie eliminacji szkodliwych substancji. Często dochodzi do zaburzeń polekowych, braku oczekiwanej poprawy, gorszego samopoczucia lub nawet pojawia się nowa jednostka chorobowa. Pierwszy ruch geriatry to zwykle uporządkowanie przyjmowanych leków, oczywiście po uprzedniej rozmowie, zdobyciu zaufania, dokładnym zbadaniu pacjenta. Obserwujemy, że seniorzy nadużywają preparatów leczniczych reklamowanych w telewizji. Tych komunikatów jest za dużo, a dla wielu starszych ludzi, zwłaszcza mało mobilnych, telewizja stanowi jedyną rozrywkę. Bombardowani reklamami, ulegają im. Bywa, że dzieci lub wnuki, chcąc zrobi swoim ukochanym rodzicom lub dziadkom przyjemność, kupują takie suplementy w prezencie. Z reguły nie sprawdzają, czy te drogie prezenty nie wchodzą w kolizję z lekami, które są podstawą leczenia.

Czy ma pani poczucie spełnienia zawodowego, wynikające ze świadomości, że praca z ludźmi starszymi pomaga im, podnosi jakość ich życia?

Aby mieć satysfakcję z pracy z seniorami, trzeba ich po prostu kochać. To jest podstawa lepszych efektów w pracy. Należy starać się ich rozumieć, cierpliwie ich wysłuchać. Wysłuchać i pomóc. Dziś lekarz ma bardzo ograniczony czas dla pacjenta, musi się spieszyć, nie jest w stanie w krótkim czasie wytłumaczyć, który lek do czego służy, jakie można mieć oczekiwania po jego zażyciu, na czym polega proponowany zabieg i tak dalej. Do tego dochodzi mnóstwo biurokracji, która lekarzowi ten bezcenny czas dla pacjenta zabiera.

Ja nie szczędzę czasu swoim pacjentom. Wiem, że jeżeli wysłucham ich cierpliwie i z chęcią niesienia pomocy, będzie to korzystne w procesie leczenia. Kiedy zrozumie się człowieka, to – mając pełny obraz choroby i wyniki badań – łatwiej leczyć. Dlatego bardzo cieszy mnie każda następna wizyta.

Doktor Maria Laskowska-Szcześniak – specjalista chorób wewnętrznych i geriatrii, były konsultant wojewódzki (lubelskie) ds. geriatrii, współzałożycielka Oddziału Lubelskiego Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego, współpracująca z Lubelskim Uniwersytetem Trzeciego Wieku. Od 40 lat pracuje z pacjentami w wieku dorosłym i podeszłym, szczególnie koncentrując się na pomocy osobom w wieku starszym. Autorka wielu prac poświęconych tematyce senioralnej, m.in. „Uwarunkowania pomyślnego starzenia”.